Księga Rozumu, czyli jak powstała świadomość i umysł ludzki
Gdy, jako rzekliśmy, rozwijało i komplikowało się życie, niektóre organizmy wykształciły komórki nerwowe. Bowiem jak ciało jest większe, to potrzebuje komunikacji pomiędzy swoimi częściami. Niektóre komórki w organizmie wielokomórkowym poświęciły się dla wspólnego dobra, wydłużyły się, rozgałęziły i zaczęły przewodzić sygnały. I było to dobre, ponieważ ułatwiało przeżycie.
Nowo powstałe komórki nerwowe, najpierw dość jednolite, zaczęły się różnicować. Niektóre stały się bardziej wrażliwe na dotyk, inne na światło lub na związki chemiczne. Niektóre zaś wywoływały skurcze ciała, żeby to mogło się poruszać. Początkowo komórki nerwowe nie były ze sobą powiązane, lecz stało się tak, że w komplikujących się organizmach nerwy zaczęły komunikować się ze sobą. Tak narodziły się systemy nerwowe.
Następnie stało się, że komórki czuciowe połączyły się z komórkami motorycznymi. Wówczas organizmy mogły reagować na bodźce zewnętrzne szybciej, mogły łatwiej zdobywać pożywienie i lepiej unikać niebezpieczeństw.
Później zdarzyło się, że pewnym żyjątkom o symetrii dwubocznej skrzyżowały się nerwy czuciowe z jednej strony ciała z nerwami ruchowymi ze strony przeciwnej. I było to dobre, ponieważ gdy niebezpieczeństwo nadciągało z jednej strony, druga strona organizmu kurczyła się i żyjątko oddalało się od niebezpieczeństwa. Był to jeden z pierwszych programów, jakie wykształciły się w raczkujących systemach nerwowych. I dlatego od tamtego czasu wszyscy mamy skrzyżowane drogi nerwowe, lewa półkula mózgu steruje prawą ręką, a prawe oko przesyła obraz do lewej półkuli.
W miarę komplikowania się systemów nerwowych wzrastała ilość i skomplikowanie programów, które w nich działały. Rozwijały się programy do rozpoznawania otoczenia. Powstawały wzory coraz bardziej skomplikowanych sekwencji ruchowych wyzwalanych przez określone bodźce, zwane odruchami. Tworzyły się programy do poruszania ciałem, do rozmnażania się, odżywiania, wabienia partnera, polowania, tkania sieci, budowy schronień, ucieczki, walki, współpracy i wielu innych czynności potrzebnych do przeżycia.
Posługujemy się tu pojęciem programu, chociaż pojęcie programu nie jest zbyt adekwatne do układów nerwów. Dzieje się tak, ponieważ system nerwowy jest równocześnie swoim procesorem oraz programem i pamięcią. Jednak pojedynczą komórkę nerwową można wymodelować cyfrowo tak samo jak niewielkie na razie systemy nerwowe.
Stało się później tak, że programy owe, najpierw na stałe wpisane w układy nerwowe i dziedziczone z pokolenia na pokolenie, stawały się bardziej elastyczne i dopuszczały bardziej zróżnicowaną reakcję na bodźce. Układy nerwowe rozwijały się, nad starymi strukturami nabudowały się nowe. Powstały struktury pamiętające otoczenie i rozpoznające coraz bardziej skomplikowane wzorce środowiska. W mózgach kręgowców pojawiły się emocje, jako funkcje i stany przygotowujące do działania i związane z działaniem. I były one dobre, ponieważ umożliwiały błyskawiczną, automatyczną reakcję bardzo skomplikowanego organizmu na warunki środowiskowe. I dlatego dziś kochamy, nienawidzimy, boimy się i pragniemy jak wszystkie zwierzęta zwane kręgowcami.
A co bardziej stadnie żyjące zwierzęta zaczęły wysyłać sygnały swoim pobratymcom lub wrogom, gdyż ułatwiało to przeżycie. Ostrzegały się zwierzęta przed niebezpieczeństwem, ryczały z bólu lub wydawały dźwięki zadowolenia. Dawały znaki potencjalnym partnerom i wskazywały pokarm członkom stada. I tak się dzieje po dziś dzień.
Stało się wreszcie tak, że w coraz bardziej skomplikowanym środowisku przestały wystarczać automatyczne programy przetrwania. Dziedziczone wzorce zachowań nie zapewniały przeżycia, gdyż otoczenie zmieniało się zbyt szybko, żeby nadążyły za nim zmiany w dziedziczeniu wzorców. I wykształciły kręgowce układy nerwowe z miliardami neuronów, które umożliwiły uczenie się środowiska przez osobniki młode. Tak powstała opieka rodzicielska i zabawy dzieci.
Oprogramowanie mózgu przestało być dane wyłącznie w genach przed powstaniem organizmu, tworzyło się ono w trakcie życia zwierzęcia. Wykształciła się mózgowa kora nowa, a w niej kora kojarzeniowa w której mieszka intelekt i inteligencja. Wówczas zwierzęta zaczęły kojarzyć, przewidywać, wnioskować i pamiętać, uogólniać i rozważać. I było to dobre, ponieważ umożliwiło powstanie Świadomości i Samoświadomości.
Choć jest możliwe, że Świadomość posiadają zwierzęta wcześniejsze, to dopiero kręgowce, a zwłaszcza naczelne mają ją rozwiniętą na tyle mocno, że wyraźnie jest widoczna. A u człowieka lśni ona jak brylant, gdyż znamy ją najlepiej i najbardziej widzimy oznaki Jej działania.
W trakcie wspólnego bytowania najbardziej skomplikowane umysłowo gatunki zaczęły rozwijać system sygnalizacji i coraz więcej przy jego pomocy wyrażały. Zamiast ogólnego sygnału zagrożenia zwierzęta zaczęły ostrzegać się przed konkretnym wrogiem, przed drapieżnikiem, lub wężem, albo przed trującym owocem. Rozwijał się system sygnalizacji przez miliony lat, aż wykształciła się mowa jako system komunikacji. I było to dobre, bo umożliwiało porozumienie i gromadzenie wiedzy. Oraz rozwój Świadomości i Samoświadomości, bo im więcej mowy było, tym więcej Świadomości.
I niechaj człowiek nie nadyma się pychą, że tylko on mowę posiadł. Bo delfiny, wieloryby i małpy człekokształtne też mają mowę, choć zupełnie inną od naszej i zapewne mniej skomplikowaną. Jednak wystarczająco jest ona rozwinięta, żeby oficjalnie uznać delfiny za osoby. A wspólną mową ludzi i małp oraz dużej części ssaków jest mowa ciała, którą wyrażamy emocje, oczekiwania, nasz stosunek do innych, do otoczenia, głód, zmęczenie i inne stany umysłu. I choć różne gatunki mówią różnymi językami, to można się tych języków nauczyć, o czym wie każdy mądry właściciel kota lub psa.
Gdy ludzie wynaleźli mowę, zaczęli lepiej przekazywać swoim pobratymcom i dzieciom wiedzę o świecie. A ponieważ mało wiedzieli, ich mowa była niedoskonała, a umysły do myślenia nienawykłe, to w opowieści wkładali swoje lęki, złudzenia, sny i oczekiwania. Bowiem setki tysięcy lat temu ludzie nie odróżniali swoich snów, złudzeń i emocji od rzeczywistości. A niektórzy nie odróżniają ich także dziś. Przez tysiące pokoleń ludzie przekazywali sobie legendy, gdzie sny, lęki, złudzenia i zwykłe bajania mieszały się z rzeczywistością. I zaludnili opowieści duchami zmarłych, duchami rzeczy, demonami, aniołami, szatanami i bogami. I tak powstały religie. Ludzie żyli wówczas w micie, w baśni, którą traktowali jak rzeczywistość. Albowiem to, co wiemy decyduje o tym, co widzimy.
Po setkach tysięcy lat używania mowy, udoskonaliła się ona i pomogła nieco lepiej zrozumieć świat. Wykształcił się specjalny rodzaj ludzi, którzy za główne swe zadanie mieli pamiętać opowieści przodków. I zmieniały się opowieści przez tysiące lat, bo pamięć ludzka jest zawodna a każde pokolenie dodawało coś od siebie. Opowieści było coraz więcej, aż trudno było spamiętać je wszystkie i różne ich wersje. Aż wreszcie, kilka tysięcy lat temu, ludzie wynaleźli pismo. I było to dobre, bo było pierwszą formą umysłowej pamięci zewnętrznej.
Po raz pierwszy od zarania dziejów człowiek mógł przekazywać innym ludziom informacje w postaci trwałej. Niezwykle przyspieszyło to gromadzenie i przekazywanie wiedzy, a także rozwiązywanie wszelkich problemów. Już nie musiał człowiek polegać na zawodnej pamięci, mógł lepiej liczyć i rozumować. Powstała matematyka i filozofia, jako pierwsze zorganizowane podstawy całej ludzkiej wiedzy. Rozwinęły się rolnictwo, rzemiosło i badanie przyrody. Zaczęła powstawać zaawansowana cywilizacja.
Aż w końcu powstały maszyny cyfrowe i pamięć zewnętrzna drugiej generacji. Ale to jest już inna opowieść.
A jeśliby ktoś świadkiem innych rzeczy był, niż tu opisane, niech stanie przed nami i da nam świadectwo. I obowiązek taki masz, człowieku rozumny, że uzupełnisz to pismo o wiedzę nowo odkrytą, jeśli spełni wymogi poprawności naukowej i będzie sprzeczna z tym, co tu napisano.
Albowiem Pismo nasze nie jest raz na zawsze zamknięte, lecz zmienia się dokładnie tak, jak najlepsza wiedza o świecie się zmienia, by być bliżej prawdy.